niedziela, 27 maja 2012

OCM, czyli oil cleansing method.

Dzisiaj o specyficznej metodzie polegającej na zastąpieniu żeli/pianek/mydeł zmywających makijaż/ oczyszczających twarz- mieszaniną olejową. Pierwszy raz o tej metodzie usłyszałam na kanale nissiax83, potem zaczęłam szukać większej ilośc informacji o tym cudownym sposobie. Okazuje się, że wiele dziewczyn stosuje lub stosowało OCM. O tyle dobrze, że sposób ten nadaje się praktycznie do każdego rodzaju skóry- przy oczywiście różnych modyfikacjach. 

Dla kogo?

OCM jest dla osób po pierwsze i najważniejsze SYSTEMATYCZNYCH. Jeśli chcecie uzyskać tą metodą  długofalowy efekt typu: zmniejszenie porów, ustabilizowanie typu cery, uzyskanie pięknego kolorytu, odpowiednie napięcie skóry etc. potrzeba Wam systematyczności. Jest to 99% sukcesu, reszta to odpowiednio skomponowana mieszanka olejowa.


Jaka jest idea działania?

Idea jest prosta- tłuszcze rozpuszczają się w tłuszczach. Aby dobrze oczyścić skórę twarzy z makijażu, zanieszczeń, niechcianego sebum a przy tym zachować ochronną warstwę lipidową skóry- musimy używać w tym celu delikatnych środków na bazie olejków. Jeśli dodamy do tego ciepło pochodzące ze zmoczenia szmatki muślinowej- mamy pełen zestaw, który otworzy pory, oczyści skórę, a potem je zamknie (po zmoczeniu szmatki zimną wodą).


Jak stworzyć swoją indywidualną mieszankę?

Głównym składnikiem każdej mieszanki jest olejek rycynowy, który dostaniemy w każdej aptece (duża butla ok. 12zł). W zalezności od typu cery użyjemy go:
-30% przy cerze tłustej,
-20% przy cerze normalnej w kierunku do tłustej,
-10% i mniej przy cerze suchej.


Jakie ma właściwości?

-odżywia rozdwojone i przesuszone końcówki włosów,
-odbudowuje i przyspiesza wzrost brwi i rzęs, delikatnie je przyciemniając,
-wzmacnia paznokcie i wygładza skórki wokół nich,
-wchodzi w skład wielu błyszczyków i szminek do ust, ponieważ jest jednym z najbardziej błyszczących olejów,
-działa antyseptycznie i zmiękczająco na naskórek,
-stanowi ważny składnik domowych maseczek na włosy, np. łyżka oleju rycynowego, łyżka oliwy z oliwek i jedno żółtko – na zniszczone, wypadające włosy.

Resztę mieszanki uzupełniamy innym olejkiem. Jest ich mnóstwo na rynku, głównie w sklepach spożywczych, w sklepach typup Alma/Piotr i Paweł mamy do wyboru szerszy wachlarz propozycji, jak również w sklepach zielarskich i eko. Mamy do wyboru m.in.:
-olej z pestek dyni,
-olej ze słodkich migdałów,
-olej z orzechów włoskich,
-olej sezamowy,
-olej lniany,
-oliwa z oliwek,
-olej z pestek winogron/granatu,
-olej z avocado i wiele wiele innych...

Możemy użyć jedego lub kilku olejków uzupełniających. Ja w swojej mieszance użyłam:

-oleju rycynowego: 20%
-oleju ze słodkich migdałów: 40%
-oliwy z oliwek: 40%


Naturalne kosmetyki nie lubią słońca, dlatego większość olejków jest sprzedawanych z ciemnych szklanych butelkach. Na potrzeby swojej mieszanki, kupiłam w aptece szklane buteleczki, a następnie markerem zaznaczyłam 10 jednostek- aby ułatwić sobie dozowanie składników.


I tak powstało moja mieszanka do OCM ;)


Jak stosować?

Można stosować rano i wieczorem, ja stosuję tylko wieczorem (jak dla mnie tyle w zupełności wystarcza).

Step by step:
1. Wylewamy trochę mieszanki na wewnętrzną część dłoni, rozcieramy w rękach.
2. Nakładamy na "brudną" i niekoniecznie zwilżoną twarz.
3. Masu masu;)
4. Moczymy szmatkę muślinową/ kawałek pieluchy tetrowej lub inną szmatkę w gorącej wodzie i nakładamy na twarz.
5. Czekamy cierpliwie ok. 60sekund i zdejmujemy z twarzy jednocześnie ją delikatnie przecierając (uwaga osoby z trądzikiem!).
6. Czynność 5 i 6 powtarzamy 2 ew. 3 razy.
7. Moczymy ponownie szamtkę, ale tym razem w wodzie  zimnej i przykładamy do twarzy na 60sekund, ściągamy wraz z resztkami.
8. Do twarzy przykładamy czysty ręcznik i osuszamy, nie trzemy!!



Co jest ważne?

-szmatka musi być czysta, dlatego polecam zakupienie 2 pieluch tetrowych, pocięcie na 4 części i obszycie na maszynie- otrzymamy 8 szmatek, czyli zestaw na ponad cały tydzień,
-woda nie może być za gorąca, bo sie poparzymy, ale też nie może być letnia- bo nie będzie efektu- temperatura więc to kwestia indywidualna.
-systematyczność- powtórzę się ale to MEGA ważne, jeśli planujecie stosować ocm raz bądź dwa razy w tygodniu- lepiej sobie odpuścić, bo efekt może być przeciwny do zamierzonego;)
- w przypadku cer problematycznych: trądziku, azs, cery naczynkowej warto zapytać dermatologa o zdanie ;)

Wszystkie informację i wiedzę na temat ocm zdobyłam dzięki YT i tym trzem kanałom, więcej info nie potrzebuję ;)

-Brunette's Heart: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=aW6LASBpmE8
-Nissiak83: http://www.youtube.com/watch?v=qktmB_YTkgA
-Nieesia25: http://www.youtube.com/watch?v=1rkhE2mqbrg


xoxo,
Nkdlunch.

wtorek, 15 maja 2012

DIY, zapiekanka ze szpinakiem, kurczakiem i domowym makaronem


Dzisiaj zapiekanka idealna dla wielbicieli białego mięsa i szpinaku.




Do przyrządzenia będziemy potrzebować:

- 1 podwójną pierś z kurczaka,
-2 łyżki masła,
-5 ząbków czosnku,
-paczkę szpinkau mrożonego (krojony lub miazga),
-mała śmietana 12%,
-ser żółty wg uznania,
-makaron wg uznania (ja użyłam domowego Pappardelle),
-oliwy do smażenia,
-pieprz, sol do smaku.


Mięso kroimy w średniej wielkości kostkę, przyprawiamy solem, pieprzem i smażymy na oliwie do zarumienienia.



W międzyczasie przygotowujemy szpinak. Na patelni roztapiamy łyżkę masła, dodajemy zgniecione ząbki czosnku i rozmrożony szpinak.


Gdy szpinak będzie już szklisty, dodajemy ser łółty pokrojony w kostkę, wcześniej usmażone kawałki piersi i 100ml śmietany 12%. Przyprawiamy sporą ilością pieprzu i soli. W przeciwym przypadku danie będzie mdłe. 



Ser sprawi, że masa będzie spójna, a śmietana doda delikatności i kremowego smaku. 


Rzeczą, którą możemy wykonać nieco wcześniej jest ugotowanie makaronu. Ja użyłam wyprodukowanego w warunkach domowych Pappardelle, czyli wstążki. Moim zdaniem najlepiej się nadaje, bo tworzy ze szpinakiem spójną całość i nie rozlatuje na talerzu. 


A dla przypomnienia wszystkie gatunki makaronów włoskich:



Makaron z "sosem" łączymy i umieszczam w naczyniu żaroodpornym. Ja położyłam na wierzch kawałki sera żółtego, można go także starkować. 

Zapiekać ok. 20min./ 200 stopni C.

Efekt finalny!




Smacznego,
xoxo,
Nkdlunch.

niedziela, 6 maja 2012

Tangle Teezer- review!

 Dziś recenzja bardzo znanej szczotki do włosów, która niejednej niewiaście odmieniła życie- oczywiście na lepsze ;)



Na początek trochę historii, otóż nie każdy wie jakie były początki Tangle Teezera i jego wynalazzcy Shaun'a Pulfre'a. Co ciekawe człowiek ten parę lat temu brał udział w brytyjskiej wersji programu ala "Kapitalny pomysł" TVN'u. Zaprezentował tam swój nowatorski pomysł. Niestety, inwestorzy nie wierzyli w sukces przedsiębwzięcia i główną nagrodę zdobył ktoś inny. Shaun po paru miesiącach jednak zdobył pieniądze na rozkręcenie swojego biznesu i wprowadzenie na rynek rewolucyjnej szczotki. Potem podpisał kontrakt z brytyjskim Boots'em i tak rozpoczęła się era szczotki bez raczki, czyli w skrócie TT. Więcej możecie poczytać tutaj:
www.dailymail.co.uk/femail/article-1046966/Dragons-Den-reject-laugh-hair-Tangle-Teezer-stocked-Boots.html



TT jest znany głównie w UK, gdzie można ją kupić bezpośrednio ze strony internetowej www.tangleteezer.com. lub www.sklep.tangle-teezer.pl/ Cena wersji klasycznej to ok. 10funciaków, czasami zdarzają sie promocje i można ją kupić jeszcze taniej, albo nie płacić za przesyłkę. Jeszcze kilka miesięcy temu ceny na allegro dochodziły do 100zł, co nijak miało się do ceny nominalnej tego produktu. Teraz gdy jest on szeroko dostępny w UK ceny się unormowany i wraz z przesyłką za wersję klasyczną zapłacimy ok 50-55zł. 

Tangle Teezer występuje w czterech seriach ( w różnych kolorach):
-seria do salonów fryzjerskich,
-seria klasyczna,
-seria kompaktowa (z przykrywką do torebki),
-seria dla dzieci.

Mój egzemplarz pochodzi z serii klasycznej, a jego kolor to DISCO PURPLE. 


Szczotka nie posiada rączki, co może na początku użytkowania niewprawionym dłoniom sprawiać trochę trudności i wprowadzać w stan irytacji. Poza tym szczotka występuje tylko w wersji na praworęcznych, co według mnie jest minusem. Wszystko inne to jedna wielka superlatywa. TT rozczesuje włosy suche, wilgotne i mokre. Nie ciągnie włosów, idelanie dopasowuje się swoimi elastycznymi włoskami do kształtu glowy użytkownika. Dzięki niej możemy zapomnieć o obciążających, pełnych silikonów produktach ułatwiających rozczesywanie.




Uwaga! Dziewczyny mające włosy krótkie, cienkie i rzadkie pewnie nie będą tak zafascynowane jak ja. Moje włosy nie są grube, ale są długie i jest ich bardzo dużo. Ponadto farbowanie im nie sprzyja, a wiadomo, że włosy farbowane szybciej ulegają wysuszeniu, łamaniu i plątaniu. Na dodatek złego, z natury moje włosy są kręcone, przez ciągłe traktowanie ich prostownicą tracą blask. Producent na opakowaniu nawet zapewnia, iż szczotkowanie włosów powoduje przywrócenie im blasku- co rzeczywiście po paru tygdoniach jest zauważalne. Szczotka jednak nie jest cudotwórcą i nie zahamuje nam wypadania włosów- na szczeście producent tego nie deklaruje.



Tangle Teezer w pełni spełnia swoje zadanie. Aby służył nam przez lata trzeba pamiętać aby nie pozostawiać go ząbkami do dołu, gdyż może to powodować ich zniekształcenie. Cięzka sprawa jest też kiedy chcę zabrać TT do torebki, ale wyjście jest jedno- zakupić kompaktową wersję ;)


A stosunek ceny do jakości?

50zł jak na szczotkę do włosów to dosyć sporo. Jednak koszt ten rozbija się jak dla mnie na trzy produkty, które co jakiś czas trzeba dokupić, mianowicie:

1. szczotka do włosów, ok.30zł,
2. grzebień, ok. 5zł,
3. odżywka ułatwiająca rozczesywanie, ok. 15zł.

TT zastępuje te trzy produkty, a przy tym może służyć nam wiele wiele lat... już nie wspomnę o przyjemności czesania włosów.

... i trochę wiosny i 30stopni;)







xoxo,
Nkdlunch.